WEŹ SESJĘ FIESTĄ

Możesz stosować mechanizm zaprzeczenia. Możesz konsekwentnie wypierać tę myśl ze świadomości. Możesz schować kalendarz i udawać, że kolejne dni nie mijają, a TEN TERMIN wcale się nie zbliża. Sposobów na poradzenie sobie ze zbliżającą się sesją jest wiele. Może w tym roku warto wybrać ten najmniej oczywisty? Zastanówmy się.

Sprzątanie.

Z trudem przypominasz sobie, jaki kolor ma dywan w Twoim pokoju. Kiedyś był chyba niebieski, teraz pokrywają go stery kserówek, które – jak wiadomo – na pewno się kiedyś przydadzą. Obok leżą zużyte zakreślacze, bo – ponownie jak wiadomo – kiedy cała strona będzie pomazana na żółto, na pewno łatwiej zapamiętasz jej zawartość. Kiedy kolejny raz wstając z łóżka następujesz na leżący na ziemi długopis, nachodzi Cię ochota, żeby posprzątać. Ruszasz do boju i proces ten tak Cię pochłania, że zaczynasz jeszcze sprzątać kuchnię i łazienkę. Zaglądasz nawet do pokoju współlokatorów. Efekt? Mieszkanie lśni, a Ty… padasz ze zmęczenia. I wcale nie masz większej ochoty chwycić za notatki. Hmmm, idźmy dalej.

Prokrastynacja.

Codziennie rano zasiadasz do nauki, a wspiera Cię moc czarnej kawy. Uczysz się z laptopa, bo tak wygodniej, a poza tym oczywiście dbasz o środowisko. Podczas nauki korzystasz z internetu – to jasne, przecież musisz sprawdzać, czy w zapiskach skserowanych od kumpla nie ma błędów. Przy okazji oglądasz też zdjęcia, jakie znajomi wrzucili ostatnio na Facebooka. Sprawdzisz, na jakie imprezy się wybierają i równolegle nawiązujesz rozmowę ze kumpelą z roku. Rozmawiacie oczywiście o kolokwium, więc konwersacja jest w pełni usprawiedliwiona. Wymieniacie wątpliwości na temat ewentualnych pytań, przekonujesz się, że nauka jest bez sensu, bo jeszcze tego nie umiesz i pogrążasz się w smutku. Nie masz już energii na wkuwanie, w całości za to pochłania Cię przeglądanie fascynujących zasobów internetu. To chyba nie był dobry pomysł.

Nie śpimy, lecimy!

Ucząc się na błędach – a może polegając na dobrym przyzwyczajeniu – zaczynasz naukę już 2 miesiące wcześniej. Pochłaniasz notatki jak rośliny dwutlenek węgla. Z czasem w Twoim pokoju jest go coraz więcej – ostatnio rzadko wychodzisz na zewnątrz. Współlokatorzy zastanawiają się, czy właściwie jeszcze żyjesz, ale kiedy słyszą, jak powtarzasz na głos ostatnio przeczytane fragmenty podręcznika, uspokajają się. Dzień powoli miesza Ci się z nocą, ale to nie ma znaczenia. Okna już dawno zasłonięte są firanami, żeby Cię nie rozpraszać, a jedyne światło, jakie Ci towarzyszy, to bijący po oczach blask monitora. Zanim nadejdzie czas egzaminu, nie wiesz, jak się nazywasz.

A może fiesta?

Kiedy próbujesz wkuwać, dodajesz sobie otuchy, że odkujesz się po sesji. A może by tak zamienić kolejność? Nie baluj do rana w klubach, ale zbierz grono sprawdzonych znajomych i zorganizuj domówkę. Przygotuj przekąski: najlepiej kanapki i sałatki, uchronisz się przed sprzątaniem okruszków. Jeśli nie masz czasu, zamów jedzenie, np. sandwicze z SUBWAY. Ma być luźno i wesoło – żadnych rozmów o tym, kto ile już umie i jakich pytań się spodziewacie. Możecie snuć podróżnicze plany na wspólne ferie i urządzić imprezę przebieraną – np. w klimacie gorącego Meksyku. Klimat fiesty powinien na długo naładować Was pozytywną energią, która przyda się podczas sesji. I koniecznie zróbcie zdjęcia – nie będzie Cię korciło, żeby potem sprawdzać je na FB.

 


data ostatniej modyfikacji: 2014-12-22 12:16:30
Komentarze
 
Polityka Prywatności