Cena zdawania na studia

data dodania: 2005-04-08
 

Chcesz zdawać państwową uczelnie i studiować w trybie dziennym? Nie łódź się, że postudiujesz za darmo! Płacić za studia zaczniesz jeszcze przed egzaminem.

 

Wraz z nową maturą mamy oto bowiem nowe, wyższe oczywiście, opłaty za egzaminy wstępne. Oczywiście ministerstwo tłumaczy, że nie są to podwyżki duże. I rzeczywiście za egzaminy na „zwykłe” kierunki opłata wzrosła z 75 do 80 zł. Przy kierunkach, na których egzaminy wymagają specjalnych testów czy specyficznej formy egzaminu (np. kierunki artystyczne, architektura) opłata wynosi pięć złotych więcej. Za te pieniądze szkoły wyższe opłacają organizację egzaminu (sale, pilnujący) i ponoszą koszty materiałów egzaminacyjnych.

I w sumie temat byłby skończony, gdyby nie fakt, że polscy maturzyści lubią zdawać na więcej niż jeden kierunek. Wynika to z wielkiej rywalizacji o te „darmowe” i lepsze (czy to wciąż aktualne?) studia. Większość uczelni na podstawie jednego świadectwa maturalnego lub jego odpisu pozwala zdawać egzaminy na wszystkie prowadzone przez siebie kierunki. Co roku poznajemy więc nowych rekordzistów – ten z 2004 zdawał tylko na samym Uniwersytecie Warszawskim 7 egzaminów. Oczywiście za każdy z nich zapłacił osobno. W 2005 roku taka przyjemność kosztowałaby go 560 zł. Nieźle! Wszak nikt nie powiedział, że osobnik ten zdawał egzaminy tylko na UW. Są wszak uczelnie, które starają się jakoś ulżyć kieszeni zdających. I tak na Politechnice Warszawskiej w ramach jednej opłaty można zdawać na trzy kierunki.

Zdawanie na wiele kierunków na jednej uczelni, jest chyba mniej popularne niż zdawanie na jeden, dwa kierunki na kilku uczelniach. I w takim wypadku uczelniana łaskawość już nie przynosi ulgi. Każda uczelnia żąda swoich pieniędzy za przygotowane egzaminy. I jest to dla tych najpopularniejszych uczelni niezły interes. 45 tysięcy chętnych udających się na egzamin na UW z bankowym dowodem wpłaty na pewno nie przyniosło strat tej uczelni.

Jednak MENiS powinno się zastanowić czy rzeczywiście takie rozwiązania są korzystne dla zdających. Jak widać z poprzednich obliczeń ambitniejszy kandydat może pozbawić swoją rodzinę sporej części budżetu. Może więc należałoby wprowadzić jedną opłatę. Kandydat na studenta wpłacałby pieniądze np. na konto ministerstwa, które następnie wypłacałoby uczelniom proporcjonalne kwoty, zależne od ilości zdającej nań młodzieży. Może wówczas start na bezpłatne studia okazałby się mniej kosztowny.

 

 

 
Polityka Prywatności