Według minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej proponowane przez resort ograniczenie możliwości bezpłatnego studiowania drugiego kierunku ma na celu wyeliminowanie nieprawidłowości związanych z podejmowaniem kolejnego kierunku przez osoby, które "kolekcjonują dyplomy i stypendia socjalne".
Student, który będzie chciał podjąć studia na drugim kierunku będzie musiał za niego zapłacić lub będzie musiał się znaleźć w grupie 10 proc. najlepszych studentów na roku. Ministerstwo nauki tłumaczy, że w ten sposób chce poszerzyć dostęp studentów do studiów stacjonarnych w publicznych uczelniach wyższych.
"Wiemy, że w tej chwili 60 proc. studentów płaci na rzecz 40 proc., która nie płaci" - powiedziała Kudrycka w radiowych Sygnałach Dnia. "Chcemy, aby spośród najlepszych (...) 10 proc. mogło (bezpłatnie - PAP) studiować drugi kierunek" - zaznaczyła.
Według niej ten wskaźnik jest zbliżony do obecnego. "Z naszych analiz wynika, że nie więcej niż 10 proc. studiuje drugi kierunek, a np. na Uniwersytecie Warszawskim jeszcze mniej" - powiedziała. Wskaźnik ten - dodała - został przyjety po konsultacjach społecznych w uczelniach, i z organizacjami studenckimi i zawodowymi.
Ideą projektu, jest taka zmiana, aby drugie studia bezpłatne rozpoczynały osoby, które są najlepszymi studentami, a nie osobami, które - według minister - "kolekcjonują dyplomy, czasem zaczynają studia i ich nie kończą, bo nie są w stanie".
"Mamy osoby, które studiowały 14 kierunków i kolekconowały stypendia socjalne. Wszystko z budżetu państwa. To są te nieprawidłowości, które jesteśmy w ten sposób wyeliminować albo mocno ograniczyć" - podkreśliła.
Podejmowanie kolejnego kierunku na studiach bezpłatnych będzie możliwe po uzyskaniu potwierdzenia od dziekana wydziału na kierunku podstawowym, że dana osoba "gwarantuje ulończenie drugiego kierunku". (PAP)