Krajowa Sekcja Nauki NSZZ "Solidarność" żąda podwyżek na uczelniach wyższych.
"Uczelnie domagają się nie tylko kija ze strony ministerstwa nauki, ale także i marchewki" - powiedział na konferencji prasowej, poprzedzającej spotkanie z minister nauki, przewodniczący Krajowej Sekcji Nauki NSZZ "Solidarność" prof. Edward Malec. Podkreślił, że wynagrodzenia na uczelniach powinny odpowiadać pozycji kulturowej i społecznej naukowców oraz umożliwiać im pełne oddanie się pracy zawodowej.
Krajowa Sekcja Nauki NSZZ "Solidarność" proponuje m.in. zmianę stawek wynagrodzenia zasadniczego na uczelniach i sposobu ich naliczania. Za podstawę wynagrodzenia związkowcy chcą przyjąć odniesienie do średniego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej (jak podają, w 2011 r. jest to kwota 3360 zł), a nie - jak dotychczas - kwoty bazowej zapisanej w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym.
"Niestety od 2005 r. do dnia dzisiejszego kwota bazowa została zamrożona na wysokości 1870 zł. Dla porównania kwota bazowa dla nauczycieli liceów wynosi 2,5 tys. zł. Dlatego pierwszą rzeczą, którą chcemy zmienić, jest to, by nasze zarobki były indeksowane w stosunku do średniej krajowej" - powiedział dr Julian Srebrny, który pełni funkcję przewodniczącego komisji ds. płac w Krajowej Sekcji Nauki NSZZ "Solidarność".
"Planujemy znaczący wzrost wynagrodzeń na uczelniach, bo o 30 proc. w latach 2012-2015, co zapisaliśmy w rozporządzeniu o minimalnych wynagrodzeniach, które jest na ostatnim etapie uzgodnień międzyresortowych" - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik resortu nauki Bartosz Loba.(PAP)