Na początku roku akademickiego studenci mieli podpisać z uczelnią umowę określającą warunki kształcenia. Jak informuje dziennik "Metro" - rektorzy nie chcą podpisywać tych umów. Ich zdaniem, nowe prawo jest bardzo nieprecyzyjne.
W praktyce jest jednak inaczej, a uczelnie nowe prawo odczytują odmiennie. Uniwersytet Jagielloński dopiero pracuje nad wzorem takiej umowy. "Jeszcze nie zdecydowaliśmy, czy wszyscy studenci podpiszą ją w październiku. Może być tak, że będziemy ją zawierać ze studentem, kiedy znajdzie się w tarapatach, czyli będzie musiał np. powtarzać przedmiot" - mówi rzecznik UJ Katarzyna Pilitowska.
Podobnie jest w krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Z kolei poznański Uniwersytet Adama Mickiewicza jest przekonany, że umowy ze studentami dziennymi musi zacząć podpisywać dopiero w styczniu.
Bartosz Loba, rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie pozostawia cienia wątpliwości: "Każda uczelnia musi w październiku podpisać umowę z każdym studentem". Faktem jest, że niektóre przepisy związane z opłatami wejdą w życie dopiero w styczniu, jednak wtedy można podpisać aneksy do umów.
Z taką interpretacją nie zgadza się prof. Jerzy Woźnicki, szef Fundacji Rektorów Polskich. "Ustawa mówi tylko tyle: umowa ma określić warunki wnoszenia opłat. Musi zostać zawarta ze studentem, który płaci za określoną edukacyjną usługę i nie precyzuje, że ma się to zdarzyć w październiku" - stwierdza. (PAP)