Zmiany w kolegiach nauczycielskich i wyższych szkołach zawodowych
Kolegia nauczycielskie powinien nadzorować minister nauki, a państwowe wyższe szkoły zawodowe należy powiązać ściśle z samorządami wojewódzkimi - uważa rząd.
Wiceminister edukacji narodowej Zbigniew Marciniak i wiceminister
nauki i szkolnictwa wyższego Grażyna Prawelska-Skrzypek mówili o
potrzebie zmian w organizacji kolegiów nauczycielskich i PWSZ na
posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji Nauki i Młodzieży.
Jak mówił posłom Marciniak, w Polsce istnieje 107 kolegiów
nauczycielskich. Większość z nich (ok. 80) to kolegia językowe,
przygotowujące nauczycieli języków obcych.
Według wiceministra
edukacji, szkoły te są bardzo pożyteczne i rzeczywiście większość
(dwie trzecie) ich absolwentów pracuje jako nauczyciele.
Niestety, jak tłumaczył, nie mogą one wydawać absolwentom
dyplomów zawodowych (licencjackich) i z punktu widzenia prawa
europejskiego nie są uczelniami, a ich absolwenci nie mają
wyższego wykształcenia. Niektóre kolegia, działające przy szkołach
wyższych, mają - dzięki współpracy z nimi - możliwość posyłania
swoich absolwentów na egzaminy licencjackie do tych uczelni. Nie
wszędzie jednak jest taka możliwość.
"Wielu absolwentom to przeszkadza i próbują oni na własną rękę
zdobywać dyplomy licencjackie. Procedura ich zdobywania budzi
wątpliwości" - mówił Marciniak. Według niego lepiej by było, gdyby
kolegia nauczycielskie zyskały prawo do wydawania dyplomów
licencjackich i zostały włączone do systemu szkolnictwa wyższego.
Wtedy o jakość procesu kształcenia w tych szkołach mogłoby dbać
ministerstwo nauki i Państwowa Komisja Akredytacyjna.
"Potrzebujemy nauczycieli z wyższym wykształceniem" - tłumaczył
Marciniak.
Drugi typ szkół, o których rozmawiano na posiedzeniu komisji,
czyli PWSZ, są częścią systemu szkolnictwa wyższego. Według danych
z końca kwietnia 2008, w 35 szkołach zawodowych funkcjonują 243
kierunki studiów. 28 wniosków o prawo do utworzenia nowych
kierunków czeka na rozpatrzenie w ministerstwie nauki. Szkoły -
jak mówiła Prawelska-Skrzypek - dobrze sobie radzą, kształcą wielu
studentów i są dobrze oceniane.
"Żaden z kierunków, które są prowadzone przez PWSZ, nie otrzymał
od Państwowej Komisji Akredytacyjnej negatywnej oceny jakości
kształcenia. Mamy też dużo pozytywnych opinii od studentów,
samorządów lokalnych i regionalnych - podkreśliła.
Szkoły zawodowe okazują się też pożyteczne z punktu widzenia
rynku pracy. "Ostatnio PWSZ składają przede wszystkim wnioski o
zgodę na otworzenie nowych studiów na kierunkach przyrodniczych i
technicznych" - powiedziała wiceminister nauki.
Jak tłumaczyła Prawelska-Skrzypek, PWSZ mogą jednak ucierpieć w
procesie reformy uczelni. Zagrożone jest przede wszystkim
finansowanie szkół zawodowych. Obecnie poziom finansowania
wszystkich publicznych szkół wyższych (w tym zawodowych) zależy od
liczby studentów oraz od liczby pracowników z wysokimi stopniami i
z tytułem naukowym.
Po reformie najwięcej pieniędzy mają dostawać najlepsze uczelnie,
prowadzące badania naukowe na najwyższym poziomie i kształcące
najlepszych specjalistów. Z uwagi na swoją rolę, PWZS nie mają
szans w tej konkurencji.
Prawelska-Skrzypek dodała, że szkoły zawodowe dostają niewiele
pieniędzy w związku z ich kadrą. "Dane z 31 grudnia 2006 r.
wskazują, że w PWSZ zatrudnionych było łącznie 6918 pracowników, w
tym 4678 to nauczyciele akademiccy. Na pierwszym etacie
zatrudnionych było tylko 2 proc. nauczycieli posiadających tytuł
naukowy profesora lub stopień naukowy doktora habilitowanego" -
mówiła wiceminister nauki.
Dlatego ministerstwo nauki chce przekazać część kompetencji,
związanych z zarządzaniem szkołami zawodowymi, samorządom.
Samorządy zresztą - jak zaznaczyła Prawelska-Skrzypek - już teraz
próbują dofinansowywać PWSZ lub przekazywać im majątek, mimo że
przy obowiązujących przepisach jest to utrudnione. (PAP)
ostatnia aktualizacja: 2008-05-29