Polska edukacja przeżywa okres stagnacji?

Temat nieprzyjemny, choć dręczący znaczną większość polskich uczniów oraz studentów nie od dziś: czy polska edukacja się rozwija? Odpowiedź na to pytanie jest co najmniej trudna.

O ile w krajach rozwijających się na problem rozwoju edukacji można spojrzeć pragmatycznie - sprawdzając efektywność edukacji choćby stopniem analfabetyzmu wśród społeczeństwa lub liczbą osób niepiśmiennych, w krajach rozwiniętych nie jest to aż tak oczywiste. Nie istnieje bowiem jeden wymierny i obiektywny wskaźnik, który definiowałby postęp lub stagnację edukacji. Co więcej, w krajach rozwiniętych wszelkie wskaźniki są już od dawna na tak wysokich poziomach, że jakiekolwiek ich zmiany pozostają niezauważalne. Właśnie to jest głównym powodem, z którego wynika trudność w wyprowadzeniu obiektywnych wniosków.

Dlatego też w krajach rozwiniętych bardziej wymiernymi badaniami są te oparte o postęp społeczeństwa, np. poprzez pomiary poziomu analfabetyzmu wtórnego, tj. odsetka osób, które czytają ze zrozumieniem. Rezultaty przynoszą także wszelkie badania osiągnięć edukacyjnych uczniów, sprawdzające np. liczbę laureatów konkursów czy wyniki w testach. O ile metodologia takich analiz może pozostawiać wiele do życzenia, ich wyniki przedstawiają ogólne (i w miarę wiarygodne) wyobrażenie o poziomie edukacji w danym kraju.

Analizując sytuację młodszych członków społeczeństwa, pomocne mogą być wyniki badania Programme for International Student Assessment (PISA) koordynowanego przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Badanie PISA określa w jakim stopniu uczniowie danego kraju osiągnęli umiejętności niezbędne do życia w społeczeństwie, takie jak czytanie ze zrozumieniem, liczenie, logiczne myślenie czy wnioskowanie. Od roku 2000 badanie przeprowadzane jest co 3 lata na próbce uczniów w wieku 15 lat w większości krajów OECD. Poniższy wykres prezentuje sytuację Polski na tle innych krajów Unii Europejskiej uczestniczących w badaniu w latach 2003-2009 pod względem czytania ze zrozumieniem.

   

Wykres 1. Średni wynik testu na czytanie ze zrozumieniem w latach 2003-2009 w wybranych krajach Unii Europejskiej. Źródło: OECD, 2012.

 

Jak łatwo można zauważyć, wynik Polski znajduje się w czołówce krajów europejskich, zdecydowanie wyprzedzając takie państwa jak Austria czy Luxemburg. Co więcej, znajdujemy się wyraźnie ponad średnią krajów OECD. Fakt ten daje niewątpliwy powód do dumy. Powinien przecież świadczyć o dobrej kondycji polskiej edukacji na szczeblu podstawowym. Czy aby napewno?

Uważnego obserwatora zastanowić może bowiem fakt, że wzrost efektywności nauczania miał miejsce wyłącznie do roku 2006, po którym nastąpił jej znaczny spadek. Dlaczego? Czy miało to związek z kryzysem finansowym? Ekonomiści wskazują, że trudno jednoznacznie określić powiązanie między wpływem sytuacji gospodarczej a wynikami egzaminu czytania ze zrozumieniem w tal krótkim czasie. Może jest to więc jedynie błąd statystyczny, świadczący o stagnacji, a raczej o braku postępu w systemie polskiej edukacji?

 

Sytuacja na uczelniach wyższych jest znacznie trudniejsza do przeanalizowania. Niestety, PISA nie obejmuje swoim zakresem studentów, przez co trudno jest znaleźć obiektywne wskaźniki określające efektywność edukacji wyższej. Można oczywiście próbować analizować ogólną stopę bezrobocia lub stopę bezrobocia pośród osób poniżej 26-ego roku życia, jednak dane te nie będą wiarygodnie odzwierciedlały wszystkich aspektów, choćby sytuacji studentów zatrudnionych nielegalnie lub przebywających za granicą. A takich przecież niemało. Co więcej, wysoka liczba bezrobotnych niekoniecznie musi oznaczać nieefektywność systemu nauczania. Może być związana choćby z faktem, że wiele osób podejmuje studia na kierunkach, na które nie ma obecnie zapotrzebowania na rynku.

 

Znacznie bardziej obiektywnym wskaźnikiem jest kwota zainwestowana w jednego studenta lub odsetek wydatków publicznych przeznaczonych na edukację w danym kraju. Chociaż są to wskaźniki nakładowe, w krajach gdzie edukacja jest dobrem publicznym mogę one przybliżyć rozwój edukacji wyższej. Poniższy prezentuje dynamikę nakładów na edukację w krajach Unii Europejskiej z wyróżnieniem Polski.

Wykres 2. Dynamika nakładów na edukację w krajach UE w latách 1998-2007. Źródło: Bank Światowy, 2012.

Na podstawie danych pochodzących z analiz Banku Światowego, można zaobserwować, że od roku 1998 średnie wydatki na studenta spadły w stosunku do polskiego PKB per capita. Wpływ na to miała z pewnością polepszająca się sytuacja gospodarcza Polski, która przyczyniła się do zdecydowanego wzrostu PKB per capita, zmniejszając tym samym odsetek środków przeznaczonych na edukację. Niemniej jednak, zastanawiające jest dlaczego w krajach jak Dania, Cypr, Austria, Holandia, czy Szwecja, stopień ten był w miarę stabilny i co więcej, był ponad dwukrotnie wyższy niż w Polsce. Czy więc edukacja wyższa w Polsce pozostaje cały czas niechcianym dzieckiem, przez co jest zdecydowanie gorzej finansowana w porównaniu z krajami tak zwanej starej Unii?

 

Nie ma wątpliwości co do tego, że polski student może liczyć na mniejsze pieniądze z budżetu państwa w porównaniu do jego rówieśników w krajach zachodnich. Istnieją więc znaczne przesłanki by sądzić, że polska edukacja znajduje się w stanie stagnacji. Bez silnego bodźca finansowego lub znaczących reform systemowych niedługo przestaniemy liczyć się w najważniejszym wyścigu europejskim – wyścigu o lepiej wykształcone społeczeństwo.

 
Tekst powstał we współpracy z RW Educational Consulting.

data ostatniej modyfikacji: 2012-02-28 18:14:19
Komentarze
 
Polityka Prywatności