Ratownictwo Medyczne - powołanie i pasja. Wywiad z Katarzyną Jesionowską

Dominika Robak: Pani Kasiu, ukończyła Pani studia na kierunku Ratownictwo Medyczne na Wydziale Nauki o Zdrowiu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, jak wspomina Pani studiowanie na WNoZ-ie?

Katarzyna Jesionowska: Studiowanie na kierunku Ratownictwo Medyczne było dla mnie niesamowitą przygodą! Poznałam wspaniałych ludzi, zdobyłam mnóstwo wiedzy niezbędnej do wykonywania mojej pracy na najwyższym poziomie.

DR: Dlaczego zdecydowała się Pani zostać ratownikiem medycznym?

KJ: Od dziecka marzyłam o pracy związanej z medycyną. Długo jednak nie mogłam się zdecydować, jaki kierunek najbardziej by mnie satysfakcjonował. W końcu poznałam ratownika medycznego, który przybliżył mi szczegóły pracy w tym zawodzie. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę!

DR: Jakie wymagania musi spełnić kandydat na ratownika medycznego?

KJ: Wymagania jakie stawia przed kandydatem Uczelnia, to dobre wyniki maturalne z wybranych przedmiotów oraz sprawność fizyczna. To co ja bym dodała od siebie, czyli wymagania, jakie każdy z nas musi przed sobą postawić, decydując się na tą pracę, to otwartość, zaangażowanie, chęć do ciągłego zdobywania wiedzy, umiejętność pracy w zespole, empatia i komunikatywność. Nie można także zapomnieć o odporności na sytuacje stresowe.

DR: Na czym polega praca ratowników medycznych?

KJ: Naszym zadaniem jest zabezpieczenie i ustabilizowanie stanu pacjenta, którego życie lub zdrowie jest zagrożone, następnie transport tego pacjenta do odpowiedniego ośrodka. Oczywiście nie jeździmy tylko do stanów nagłych. Powszechnie wiadomo, że ilość wezwań do stanów niezagrażających życiu stale rośnie. Wtedy nasza praca polega na zbadaniu pacjenta, postawieniu wstępnej diagnozy i skierowaniu pacjenta do lekarza pierwszego kontaktu, bądź na wsparciu psychologicznym, którego większość pacjentów najbardziej potrzebuje.

DR: Czy mogłaby Pani opowiedzieć, jak wygląda akcja ratunkowa?

KJ: W zależności od tego co się stało, mamy czas na wyjazd z miejsca wyczekiwania: jedną lub dwie minuty. Dostajemy wezwanie z opisem tego, co prawdopodobnie zastaniemy na miejscu zdarzenia. Po dojechaniu rozpoczyna się moment oceny tego co się stało. W części akcji ratunkowych współpracujemy z innymi służbami, takimi jak policja czy straż pożarna, wtedy potrzebne informacje możemy uzyskać bezpośrednio od nich. Po ustabilizowaniu stanu pacjenta na miejscu zdarzenia, następuje decyzja o transporcie. W zależności od stanu poszkodowanego, transportowany jest on do najbliższego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, bądź bezpośrednio do ośrodka specjalistycznego. Do transportu możemy wykorzystać też Zespół Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, co w niektórych przypadkach znacznie skraca czas dotarcia pacjenta do szpitala. Co oznacza tak właściwie stabilizacja pacjenta na miejscu zdarzenia? Zależy to oczywiście od powodu wezwania. Możemy do tego zaliczyć na przykład założenie dostępu dożylnego i podaż niezbędnych leków, zaopatrzenie złamań, krwotoków, zabezpieczenie dróg oddechowych, czy prowadzenie resuscytacji krążeniowo-oddechowej w celu przywrócenia krążenia.

DR: Jak zachowuje Pani „zimną krew” w dramatycznych momentach swojej pracy? Jak radzi sobie Pani z trudnościami, które się pojawiają?

KJ: W naszej pracy bardzo pomaga świadomość, że nie jest się samemu. Do pomocy zawsze mamy drugiego członka zespołu. Wiąże się to też ze wsparciem psychologicznym, którego ustawowo nie mamy zapewnionego. Po stresujących zdarzeniach, siadamy z pozostałymi współpracownikami i omawiamy to, co się wydarzyło. To, co zrobiliśmy dobrze, a co można by było zrobić lepiej. Wspieramy się nawzajem. Oczywiście nie w każdym miejscu pracy ma się tak wspaniałych ludzi, na jakich mi udało się trafić. Wtedy pomocny jest bagaż doświadczeń, jaki zaczynamy gromadzić już podczas pierwszego roku studiów. Liczne praktyki jakie mamy, pozwalają zetknąć się z wieloma wymagającymi od nas zimnej krwi sytuacjami. Wtedy jesteśmy na pozycji obserwatora czy pomocnika, co pozwala podejść do tych zdarzeń z dystansem. Na pierwszym dyżurze każdemu studentowi trzęsą się ręce. Później jest już tylko lepiej!

DR: Jakie są pozytywne aspekty bycia ratownikiem medycznym?

KJ: Pomoc drugiemu człowiekowi daje niesamowitą satysfakcję. Myślę, że to najważniejsza kwestia. Drugim aspektem jest różnorodność tej pracy. Pracujemy w terenie, w różnych warunkach, jeździmy do różnych pacjentów. Kolejnym plusem są ludzie pracujący w tym zawodzie. Są otwarci, pomocni, pozytywnie zakręceni. Dyżur w dobrym towarzystwie mija w mgnieniu oka.

DR: Jest Pani zatrudniona w Zakładzie Ratownictwa Medycznego Wydziału Nauki o Zdrowiu WUM? Z czym wiąże się Pani praca w tej jednostce?

KJ: Moim głównym zadaniem jest praca ze studentami. Pokazanie im, jak wygląda praca w Systemie Ratownictwa Medycznego, nauczenie jak działać, motywacja do samodzielnego zdobywania wiedzy. To dla mnie najważniejsza rzecz, bo wiem, że ode mnie po części zależy to, jakimi ratownikami będą po zakończeniu studiowania. Gdy pracuję ze studentami innych kierunków niż ratownictwo medyczne, oprócz przekazania wiedzy z zakresu ratownictwa czy pierwszej pomocy, skupiam się na tym, by współpraca między poszczególnymi grupami zawodowymi stawała się z roku na rok coraz lepsza. Poza zadaniami związanymi głównie z edukacją studentów, dochodzi też mój własny rozwój naukowy i osobisty. Poszerzanie wiedzy, badania naukowe, aktywny udział w różnego rodzaju konferencjach czy zjazdach.

DR: Jest Pani zaangażowana w wiele inicjatyw, włącza się Pani w różnego rodzaju aktywności uczelniane i pozauczelniane z udziałem studentów. Czy mogłaby nam Pani opowiedzieć o ostatnich projektach młodych ratowników medycznych?

KJ: Ten rok obfitował w wiele interesujących studenckich inicjatyw. Angażowali się oni w organizację uczelnianych wydarzeń, reprezentują nas w Samorządzie Studentów, brali udział w tworzeniu edukacyjnych filmów z zakresu Pierwszej Pomocy, które można obejrzeć na stronie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ostatnią aktywnością był udział w Ogólnopolskich Mistrzostwach Uczelni Wyższych w Ratownictwie Medycznym, które odbyły się w Szczyrku. Trójka naszych młodych Ratowników wykazała się ogromnym zaangażowaniem i wiedzą, z czego jesteśmy bardzo dumni.

DR: Jakie sukcesy na swoim koncie mają studenci Ratownictwa Medycznego?

KJ: Oprócz sukcesów związanych z działalnością uczelnianą studentów, o których mówiłam wcześniej, dla nas najważniejszym sukcesem jest zdobyta przez nich w toku nauczania wiedza. Nasi absolwenci podejmują pracę w jednostkach systemu i cieszą się zaufaniem pracodawców i współpracowników.

DR: Pani Kasiu, jakie są Pani dalsze plany naukowe i zawodowe?

KJ: Do moich najbliższych planów naukowych należą studia podyplomowe, związane z medycyną górską oraz studia doktoranckie. Obecnego miejsca pracy nie zamierzam zmieniać, mam w planach natomiast kilka ciekawych kolejnych zajęć. Łączy się to jednak ze zdobyciem dodatkowych uprawnień, więc na razie pozostawię szczegóły w tajemnicy.

DR: Jest Pani członkiem Polskiego Towarzystwa Medycyny i Ratownictwa Górskiego. W swojej pracy podejmuje Pani tę tematykę? Czego dokładnie dotyczą Pani zainteresowania?

KJ: Obecnie tematykę tą podejmuję głownie w pracy naukowej. W pracy magisterskiej zajmuję się problemami Ratownictwa Górskiego - przyczynami wypadków w górach, sposobami ich przeciwdziałania. Skupiam się też na tym, jak wygląda profil psychologiczny Ratownika Górskiego, jak wiąże się to ze skłonnością do podejmowania ryzyka. Wreszcie, jak środowisko górskie wpływa na szanse przeżycia poszkodowanego. W pracy doktorskiej chciałabym się skupić już stricte na medycynie wysokogórskiej.

---
Wywiad przeprowadziła Dominika Robak – specjalista ds. promocji Wydziału Nauki o Zdrowiu WUM

Katarzyna Jesionowska - ratownik medyczny zatrudniony w Pogotowiu Ratunkowym w Mińsku Mazowieckim oraz w Zakładzie Ratownictwa Medycznego Wydziału Nauki o Zdrowiu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego; absolwentka WNoZ WUM.

data ostatniej modyfikacji: 2017-10-24 12:30:18
Komentarze
 
Polityka Prywatności